Maryja – Październikowa Pani Różańcowa

 

Wprowadzenie do rozważań

 

To już nasze ostatnie tegorocznie spotkanie modlitewne, na które zaprasza nas Pani z Fatimy – Królowa Pokoju. Zaprasza do modlitwy, ale jednocześnie po raz kolejny przywołuje i nawołuje o naszą wierność Bożym Przykazaniom. Powtarza i nam te same słowa, które niegdyś skierowała do dzieci z Fatimy: „Niech ludzie już dłużej nie obrażają Boga grzechami, już i tak został bardzo obrażony”. Jest to apel na dzisiejsze czasy, apel na każde czasy. Bo jeśli zniknie grzech z naszego życia – zagości pokój, Boży pokój, który nie ma nic wspólnego z zawieszeniem broni czy paktami o nieagresji. Pokój, który wypływa z czystego serca oddanego Bogu.

 

O tym ostatnim dniu objawień w czwartym wspomnieniu, napisanym w 1941 roku na polecenie Ks. Biskupa z Leiria, tak pisze siostra Łucja:

 

*** Siostra Łucja mówi o Fatimie, Wspomnienia, s. 120. ***

 

Zawierzmy sprawę pokoju i naszą wierność Bożym Przykazaniom Maryi – rozważając dziś tajemnice chwalebne Różańca Świętego…

 

 

Homilia podczas nabożeństwa

 

W tym miesiącu, w którym nasze serca z taką gorliwością i modlitwą spieszą, by zatopić się w modlitwie na Różańcu, nie sposób nie zatrzymać się i nie rozważyć potrzeby modlitwy dla naszego duchowego życia i wzrostu, a modlitwy różańcowej – w szczególności. Każde objawienie maryjne to nieustanne przypominanie człowiekowi o potrzebie modlitwy, pokuty i nieustannego nawracania się. Często Maryja jawiła się z Różańcem w ręku, a jeszcze częściej do tej modlitwy wprost zapraszała. Księga Apokalipsy ukazuje Ją jako Niewiastę obleczoną w słońce i księżyc pod Jej stopami, a na Jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu (por. Ap 12,1). Ten wieniec gwiazd jakże łudząco przypomina wieniec, który tworzą ziarenka Różańca.

 

Znana jest wam oznaka harcerska. Krzyż, na ramionach którego umieszczono napis: „Bóg, honor, Ojczyzna” oraz słowo: „Czuwaj”. Każdy człowiek musi uważać na wiele spraw, aby nie ulec nieszczęściu, musi czuwać. Chwila nieuwagi może czasem zakończyć się tragicz­nie.

Kierowca, prowadząc samochód, musi uważać na znaki drogowe, na innych kierowców, na pieszych. Czuwać musi taternik, który zdobywa szczyty, aby nie zgubić szlaku, bo każde oznakowanie jest ważne, aby położyć stopę na właści­wym kamieniu i dobrze wbić kolejny hak, a potem solidnie zamocować linę ubezpieczającą. Czuwać musi także gospo­darz własnego domu, aby złodziej nie pozbawił go całego mienia. Trzeba więc postarać się o odpowiednie zamki, a może i system alarmowy. Im większe bogactwo, tym lepsze musi być zabezpieczenie.

Każdy człowiek jest niepowtarzalną istotą na świecie i bezcennym skarbem. Cudownie ukształtowane ciało człowie­ka, kryjące w sobie miliony tajemnic, obdarzone rozumem i wolną wolą, a nade wszystko nieśmiertelną duszą, wymaga wyjątkowej troski. Nieroztropnym byłby człowiek, gdyby tego wszystkiego odpowiednio nie zabezpieczył i jak beztroski gospodarz poszedł sobie spać, a drzwi zostawił otwarte.

Św. Piotr w swoim liście do wiernych tłumaczy, dlaczego powinni czuwać: „(...) bo szatan jak lew ryczący krąży szukając kogo by pożreć”. O tym, że szatan jest, nie trzeba zbyt wiele przeko­nywać czy udowadniać. Wystarczy sięgnąć do historii, tej cho­ciażby sprzed pięćdziesięciu laty, naznaczonej krwią milionów ludzi, i oczami wyobraźni zobaczyć obozy koncentracyjne, ko­miny krematoriów, łagry na bezkresach Syberii i długie drogi budowane w rosyjskiej tajdze na kościach setek tysięcy więź­niów. To szatan rękami swoich ludzi budował wielkie im­perium zła na naszej planecie. Nie przestał działać i dzisiaj mimo iż poniósł druzgocącą klęskę. Każdego dnia media przynoszą kolejne informacje świadczące o różnych formach zła i cierpieniu, dotykającego dzisiejszego człowieka. I my sami doświadczamy skutków jego szatańskiego działania, a czasem i sami jesteśmy przyczyną zła i cierpienia.

Dlatego trzeba nam czuwać. Samo jednak czuwanie, aby nie wyrządzić krzywdy sobie i drugie­mu, aby uniknąć zła, nie popełnić grzechu, może okazać się niewystarczające. Konieczna jest pomoc z zewnątrz, zawsze skuteczna, bo od samego Boga. Dlatego Chrystus, który doskonale znał strategię działania szatana i słabość człowie­ka, powiedział krótko: „czuwajcie i módlcie się”.

Modlitwa to szczególna współpraca z Bogiem. Ona gwarantuje nam zwycięstwo w walce z szatanem. Modlitwa, połączona oczywiście z odpowiedzialną pracą, rozwagą i roztropnością.

Człowiek, ta wspaniała istota, jest tak ukształtowany, że może rozmawiać ze swoim Stwórcą. Takiego zaszczytu nie dostąpiło żadne stworzenie na ziemi. Owa rozmowa, czy to przy pomocy dźwięków ludzkiej mowy, czy tylko myśli, nazywa się modlitwą. Jest ona potrzebna duszy jak ciału – żywność, woda, powietrze. Bez pokarmu człowiek umiera. Gdy zabraknie modlitwy, obumiera życie Boże w nas.

Znany polski piosenkarz Krzysztof Krawczyk, który przed laty podbił serca setkom tysięcy polskiej młodzieży, a i dzisiaj sława jego nie gaśnie, mimo że śpiewał w Stanach Zjednoczo­nych, nawrócił się. Przez 16 lat żył z dala od Boga i od Kościoła, pogrążając się w grzesznym życiu. W końcu zrozumiał swój błąd, że takie życie nie ma sensu, nawet gdy się jest sławnym i podziwianym przez ludzi. A oto, co mówi w jednym ze swoich wywiadów zamieszczonych w kwartalni­ku Miłujcie się: „...Moje życie zmieniło się od kiedy złapałem Chrystusa za nogi i już Go nie puszczam. On zmienił mnie i moje życie, które stało się spokojniejsze i idzie w dobrym kierunku. Tam, gdzie mieszkam, na Florydzie, jedyna Msza św. w języku polskim odprawiana jest o siódmej. Prace kończymy w środku nocy, ale zawsze staram się wstać i być na niej obecny. Nauczyłem się codziennej modlitwy. Dużo jeżdżę samochodem i mam w nim różaniec, który chętnie odmawiam”.

„...Nagrywałem przeboje Elvisa Presleya w polskiej wersji. Jestem pierwszym Polakiem, który nagrywa w Nashville. Pewnego dnia, będąc w studio w Nashville, przed nagraniem modliłem się dyskretnie. Gdy skończyłem nagranie, zawołano mnie do studia. Po przesłuchaniu byłem zadowolony, że tak dobrze mi poszło. Wróciłem z powrotem na swoje miejsce i w ciszy w modlitwie na klęczkach dziękowałem Bogu. Czeka­jący na mnie zapytali, co się stało, że tak długo mnie nie było. Początkowo chciałem coś zmyślić, ale ostatecznie powie­działem — pomodliłem się i podziękowałem Bogu za nagranie. Zapanowała cisza, a później ktoś odezwał się, że tutaj dawno nikt się nie modlił. Ostatnim był Elvis Presley”.

Można się modlić w różny sposób. Swoimi słowami, słowa­mi Pisma św., słowami Chrystusa, słowami innych ludzi czy tylko myślą, a nawet zwykłą pracą. Ważne jest to, aby modlitwa wypływała z głębi serca i była przeniknięta wiarą.

Niebo w szczególny sposób umiłowało modlitwę różań­cową. Ilekroć zjawiała się Matka Boża na naszej planecie, to zawsze z różańcem w ręku i zachęcała ludzkość do jego odmawiania. To potężna siła i skuteczna broń przeciw atakom zła. Wiedzieli o tym święci ludzie i bohaterowie, odmawiali ją i odmawiają ludzie prości i wielcy tego świata. Nie rozstaje się z różańcem nasz papież, Jan Paweł II. Może w tej modlitwie, tak żarliwie odmawianej, tkwi tajemnica jego ciągle wzrastającej, mimo podeszłego wieku, popularnoś­ci w świecie. Nie było takiego człowieka w całej historii ludzkości, który potrafiłby zgromadzić aż pięć milionów wiernych, a tak było w Manilii na Filipinach podczas Światowych Dni Młodzieży. Modlitwa zmienia człowieka, czyni go świętym, a więc także atrakcyj­nym.

A co mówi o modlitwie różańcowej, znany niegdyś i bardzo popularny perkusista z zespołu „Skaldowie” - Jan Budziaszek, który nadal koncertuje ze swoim zespołem. Jego burzliwe życie w młodzieńczym wieku znalazło swój finał w prawdziwym nawróceniu.  Oto fragment z jego obszernej wypowiedzi: „Na jakimś festiwalu jazzowym, na Zachodzie, przedstawiono mnie grupie hinduskich jazzmanów w taki sposób: 'Tu jest taki facet z Polski, muzyk jazzowy i on się modli'. Zapytali mnie ci Hindusi - 'Jak ty się bronisz przed atakami niepotrzebnych myśli, przed atakami złego? Czym bronisz się przed myślami, które tylko tresują a nie budują? Wtedy ja wyjąłem różaniec i mówię - Tym'. [...] Pytają mnie czasem ludzie, czy jak się modlę, to każdą zdrowaśkę kontroluję. Oczywiście, dobrze by było, ale nawet jak mi jedna czy druga zdrowaśka ucieknie gdzieś, bo na czym innym skupię uwagę, to i tak modlitwa różańcowa sprawia, że nie mogę się za długo zajmować niepotrzebnym proble­mem. Ona mnie od tego problemu odciąga, przestaje mnie to męczyć. Różaniec to ofiarowanie komuś pięć minut ze swojego życia. Czasami nie da się pomóc inaczej, jak tylko modlitwą. Jeśli nie potrafię oddać za kogoś życia, całego życia, to pięć minut tego życia oddać jestem w stanie”.

Maryja gromadzi nas tutaj w październiku po to, abyśmy przez modlitwę różańcową zmieniali samych siebie, stawali się dobrymi i szlachetnymi. Na takich właśnie ludzi jest dzisiaj wielkie zapotrzebowanie, bardziej niż na lekarzy, nauczycieli, inżynierów. Aby wyrastali tacy ludzie, trzeba swoją pracę nad kształtowaniem charakteru ustawicznie łączyć z modlitwą, bo inaczej jak mówi prastare przysłowie: „Na nic wstawać o północy, jeżeli nie ma Bożej pomocy”. Cały twój wysiłek może okazać się niepotrzebny.